La Liga to jedna z najmocniejszych lig świata. Grają w niej od lat najlepsi piłkarze, drużyny odnoszą sukcesy w europejskich pucharach, a sama Hiszpania jest krajem, gdzie kocha się futbol. Jest to liga dość specyficzna, w której nie każdy się sprawdzi, a nawet nie radzili sobie w niej dobrzy piłkarze. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czym charakteryzuje się hiszpańska ekstraklasa, że przyciąga tak wielu kibiców na stadiony i miliony widzów przed telewizory. Zachęcamy do przeczytania naszego artykułu.
La Liga to nieustanna rywalizacja pomiędzy Realem a Barceloną
By zrozumieć fenomen hiszpańskiej piłki, trzeba koniecznie wiedzieć o tym, że wyróżniają się w niej dwa zespoły, które przeważnie między sobą dzielą tytuły. Są to Real Madryt oraz Barcelona. Nie dość, że jest to rywalizacja sportowa, to również często przekraczała ona ramy sportu. Warto zwrócić uwagę na okres rządów generała Franco, kiedy to Real wyraźnie dominował nie tylko w Hiszpanii, ale też był znaczącą ekipą w rozgrywkach europejskich i cały czas ogrywał Barcelonę, która czuła się pokrzywdzona, że musi wygrywać ulubiony klub hiszpańskiego dyktatora. Rywalizacja na boisku wygląda tak, że 35 razy Real wygrywał ligę, a 27 razy drużyna z Camp Nou. Drużyna grająca na Santiago Bernabeu w sumie 69 razy stawała na podium, natomiast ekipa z Katalonii 67. Chcąc zrozumieć fenomen tych dwóch drużyn, trzeba powiedzieć, że kolejna drużyna w zestawieniu najlepszych drużyn, jaką jest Atletico Madryt, zdobywało trofeum 11 razy. Kolejnymi drużynami, które wygrywały ligę są:
- Athletic Bilbao – 8 razy
- Valencia – 6 razy
- Real Sociedad – 2 razy
- Sevilla – 1 raz
- Betis Sevilla – 1 raz
- Deportivo La Coruna – 1 raz
Patrząc na tabelę wszech czasów nie sposób zauważyć, że jest w niej tylko 19 drużyn, które chociaż raz miały okazję stanąć na podium. To tylko pokazuje, że hiszpańska piłka jest zdominowana przez największych graczy. Widać to też po transferach, bo wielu pamięta jak do Realu trafiał Cristiano Ronaldo, do Barcelony Suarez czy Neymar, a przecież tych piłkarzy z wielkimi nazwiskami nie brakowało w innych klubach. Są to jednak drużyny, które generują ogromne zainteresowanie również poza granicami Hiszpanii, co również przekłada się na liczbę sprzedanych koszulek bądź gości spoza Hiszpanii na meczach tych dwóch drużyn. Ich globalność marek ma wymierne efekty finansowe, a sam mecz zwany “El Clasico” pobudza emocje nie tylko tych, którzy są sympatykami tych dwóch drużyn, ale również postronnych kibiców. Nie ma większego znaczenia, gdzie ten mecz jest rozgrywany i na jakim etapie rozgrywek – zawsze pobudza takie same emocje, choćby nawet były to dwie drużyny zamykające tabele.
Patrząc na przyszłość, nie ma raczej większych perspektyw na to, aby pojawiła się drużyna, która realnie będzie w stanie zagrozić na dłuższą metę. Oczywiście, były takie momenty jak triumfy Valencii w sezonach 2001/2002, 2003/2004, czy wygrane Atletico w sezonach 2013/2014 i 2020/2021, jednak są to wyjątki i choć “Los Colchoneros” nadal trzymają się w czołówce, to będące w normalnej formie Real i Barcelona są poza zasięgiem całej reszty.

La Liga przez lata żyła wielkimi pojedynkami
Jako że Laluga to jedna z najlepszych lig świata, to nie mogło zabraknąć wielkich pojedynków piłkarzy, którzy napędzali ligę. O ile jeszcze 20-30 lat temu były wielkie postaci w lidze jak Figo, Beckham, Ronaldo (ten brazylijski), Kaka, Ronaldinho, Iniesta czy Xavi, to jednak dopiero rywalizacja Messiego z Cristiano Ronaldo sprawiła, że La Liga dostała nowe życie. Oczywiście, nie bez podstawy ważne jest to, że Real w tamtym czasie trenował Jose Mourinho a po drugiej stronie był Pep Guardiola. Ten pierwszy lubował się w gierkach i wybijaniu rywali z rytmu, również na konferencjach prasowych czy zachowaniami pozaboiskowymi, więc rywalizacja pomiędzy Realem a Barceloną zyskała na znaczeniu i częściej nawet mówiło się o zachowaniu trenerów niż samej grze, chociaż nie brakowało widowiskowych meczów jak wygrana 5:0 z Realem na Camp Nou, gdzie goście nie mieli nic do powiedzenia.
Dziś sytuacja z pojedynkami wygląda trochę inaczej, chociaż nie można zapomnieć, że nadal są to wielcy gracze, jednak rywalizacja Messiego z Ronaldo to była wojna prawdziwych cyborgów, którzy w piłce wcześniej się nie trafili, teraz nie ma godnych zastępców, a kto wie, czy w ogóle kiedykolwiek takich ujrzymy. To byli zawodnicy “jedyni w swoim rodzaju”, więc będzie bardzo trudno kiedykolwiek choćby zbliżyć się do tego poziomu. W nowym sezonie nie zobaczymy już Karima Benzemy, który wybrał ogromne pieniądze na Bliskim Wschodzie, więc nie będziemy mogli zobaczyć rywalizacji z Robertem Lewandowskim i cała La Liga na tym mocno ucierpi. Nie zmienia to jednak faktu, że prawdopodobnie za rok do Realu trafi Kylian Mbappe, więc będzie to nowy bodziec dla całej ligi, która obecnie cierpi na deficyt wielkich piłkarzy, bo czasy Messiego, Iniesty, Xaviego, Davida Villi, Ronaldo już dawno minęły. Niewątpliwie zostali w lidze jeszcze Modrić, Kroos, a coraz jaśniej lśnią gwiazdy Viniciusa, Pedriego czy Gaviego, więc z rozrzewnieniem czekamy na kolejne sezony ligi hiszpańskiej.
Hiszpańska liga to liga dwóch prędkości
Ogromnym problem, z którym musi mierzyć się hiszpańska piłka jest to, że jest to liga, która ma dwie prędkości. Z jednej strony mamy Real, Barcelonę, Atletico, a z drugiej mamy słabsze drużyny, które w znacznym stopniu odstają piłkarsko, ale również infrastrukturalnie. Jest to dość spora przepaść, która wpływa na to, że kibice postronni niekoniecznie wybierają te spotkania do oglądania, a sama widownia jest znacznie mniejsza. Wspomnieliśmy o stadionach, które są też dość kiepskie i często nawet polskie stadiony je prześcigają. Warto jednak powiedzieć, że Hiszpania wykonała skok pod kątem realizacji telewizyjnej, czy też właśnie – stadionów, które są piękniejsze.
Cała ta otoczka jednak sprawia, że mamy do czynienia z jednej strony biegunem drużyn, które liczą się o awans do europejskich pucharów, a grupą klubów takich jak np. Vallecano, Almeria czy Cadiz, których najważniejszym celem jest utrzymanie się w lidze. Warto zauważyć, że nawet Polska staje się atrakcyjnym kierunkiem dla piłkarzy z La Liga 2, a nie brakuje też takich, którzy mieli okazję w przeszłości w niej grać, a jednak odbili się od naszej rodzimej ligi.
La Liga dominuje w europejskich rozgrywkach
Kibice piłkarscy z pewnością pamiętają 3 triumfy z rzędu Realu Madryt pod wodzą Zinedine Zidane’a, gdzie “Królewscy” potwierdzali swój prymat w Europie. Nie jest to jednak jedyna drużyna, która wygrywała europejskie rozgrywki bądź się w nich mocno odznaczała. Weźmy pod lupę choćby Atletico Madryt, które przecież ma 11 triumfów w lidze, a 3 razy wygrywało Ligę Europy w XXI wieku: w 2010, 2011 i 2018, dwa razy grali w finale Ligi Mistrzów: 2014, 2016, a rok później w finale. To oczywiście nie koniec, ponieważ Barcelona również wygrywała Ligę Mistrzów kilka razy w XXI wieku, więc trzeba powiedzieć wprost, że jest to jedna z dwóch najlepszych lig w Europie, zaraz za angielską.
W kontekście zwycięstw w europejskich pucharach trzeba koniecznie powiedzieć o Sevilli, która jest totalnym dominatorem w Lidze Europy. Jest to puchar, który istnieje dopiero od sezonu 2009/2010, a ekipa z Andaluzji wygrała go już aż 7-krotnie! Nie jest to drużyna, która włącza się do walki o mistrzostwo, jednak wygrywanie pucharu Ligi Europy przychodzi im z ogromną łatwością. Wcześniej zdarzyło się też wysoko zachodzić Betisowi czy Villareal, dlatego też można bez dwóch zdań nazywać La Ligę jedną z najlepszych lig na świecie.

Wybitni technicy to domena La Ligi
Hiszpania jest krajem, który od kilkunastu lat nieustannie kojarzy nam się z “Tiki-taką”, czyli systemem grania polegającym na wymianie błyskawicznych podań i szybkiemu przemieszczaniu się pomiędzy pozycjami. To był sposób reprezentacji Hiszpanii na wygrywanie Euro 2008, Euro 2012 i MŚ w 2010 roku. Przede wszystkim wprowadził to Pep Guardiola, który jest absolutnym wizjonerem piłki, a jego piłkarskie korzenie sięgają jego trenerskiego idola, byłej gwiazdy Barcelony i jej późniejszego trenera, Johana Cruijffa. Dziś liga wygląda nadal podobnie, ponieważ szuka się wybitnych techników, a tych w Hiszpanii nie brakuje, bo warto przytoczyć tutaj już wspomnianego Pedriego, Chorwata Lukę Modricia czy Viniciusa. Sam Xavi, który obecnie prowadzi Barcelonę próbuje wskrzesić ten styl, jednak nie zawsze mu to wychodzi.
Przez lata pojedynki Ronaldo i Messiego, którzy posiadają bajeczną technikę rozpalały kibiców. Co ciekawe, La Liga jest ligą, w której nie radziło sobie wielu dobrych piłkarzy, jak chociażby Michael Owen w Realu, Zlatan Ibrahimović czy Thierry Henry, którzy co prawda odcisnęli swoje piętno (szczególnie ostatni dwaj), jednak o ich pobycie w Barcelonie mówiło się raczej w kontekście rozczarowania niż sukcesu. Na pewno widz hiszpańskiej ligi jest wymagający, chociażby przez klimat, który sprawia, że w piłkę można grać tam przez cały rok. Wybitna technika to tylko jedna ze składowych bycia dobrym piłkarzem, jednak rajdy, dryblingi czy świetne podania są wabikiem dla kibiców. Jest to zatem oczywiste, że tacy piłkarze muszą stanowić trzon najlepszych zespołów i w trudnych momentach muszą robić różnice, tak jak ma to miejsce w przypadku Viniciusa czy Roberta Lewandowskiego grającego w Barcelonie.
Kibice hiszpańscy bywają wymagający względem swoich zawodników, a ich żywiołowość jest znana na całym świecie. Oczywiście, nie jest to tak mocno przechylone wahadło jak w Polsce, gdzie kibice organizują pogawędki “wychowawcze” względem kibiców, ale oczekiwania są duże. O to jest też trudniej, ponieważ chociażby w Barcelonie czy Realu grupy “Boixos Nois” czy “Ultras Sur” nie są już tak widziane chętnie na stadionach i klimat coraz mocniej przypomina Anglię, lecz nadal są żywiołowe grupy kibiców jak choćby Sevilla, Atletico czy Athletic, gdzie cały czas stawia się na piłkarzy z baskijskimi korzeniami. Klub z Baskonii jest prawdziwym fenomenem, bo liczy się bardziej utożsamianie się z regionem niż umiejętności, ale jednak Athletic jest klubem, przed którym wiele osób się boi grać, bo to po prostu dobry zespół.